W ciągu 48 godzin po debacie rozpoczęła się szalona kampania wewnątrz kampanii mająca na celu uratowanie nagle chwiejącej się kandydatury pana Bidena, wielodniowy wysiłek kontroli szkód mający na celu przekonywanie i błaganie zaniepokojonych demokratycznych ustawodawców, sojuszników, aktywistów i darczyńców, aby stanęli po stronie prezydenta, przypuszczalnego kandydata partii.
Do soboty ich wysiłki wydawały się skutecznie spowalniać falę prominentnych demokratów wzywających pana Bidena do ustąpienia. Prezydent z kolei chwycił mikrofony na wydarzeniach kampanijnych, mówiąc zwolennikom i bogatym darczyńcom, że wie, że popełnił błąd podczas debaty. I wielokrotnie próbował odwrócić uwagę z powrotem na występ Donalda J. Trumpa.
Do sobotniego wieczoru pani O'Malley Dillon napisała notatkę oskarżającą "klasę z Waszyngtonu" o przedwczesne skreślenie pana Bidena. "Jeśli zobaczymy zmiany w sondażach w nadchodzących tygodniach, nie będzie to pierwszy raz, kiedy przesadzone narracje mediów spowodowały tymczasowe spadki w sondażach" - napisała.
Nie wspomniała o ponad 50 milionach Amerykanów, którzy oglądali na żywo zacinający się występ pana Bidena.
@ISIDEWITH4 dni4D
Jak dużą wagę należy przywiązać do opinii elity partii w porównaniu do reakcji ogółu społeczeństwa przy decydowaniu o przyszłości kandydata politycznego?